Blog poświęcony identyfikowaniu miejsc, osób i zdarzeń utrwalonych na zdjęciach.

Domek kata

Dawno mnie nie było na blogu, co nie znaczy, że poniechałem identyfikacji zdjęć. Tego nie sposób tak łatwo się pozbyć. To jest jak nałóg, jak raz się zacznie, to nie sposób przestać. Moje zbiory bardzo się rozwinęły, a i miejsc zidentyfikowanych przybywa. Wszystkiego pewnie nie dam rady tu zamieścić, ale co ciekawsze zdjęcia z pewnością będę omawiał. Na dziś przygotowałem taką fotografię:



Charakterystyczne skałki naprowadziły mnie na trop Jury Krakowsko-Częstochowskiej, co nie było specjalnie trudnym zadaniem. Murek w tle sugerował, że to może być fragment jakiejś warowni. Spacerujący na pierwszym planie ludzie też sprawiają wrażenie "turystów", leniwie zwiedzających jakiś obiekt. Początkowo sądziłem, że to Olsztyn pod Częstochową, a ludzie na zdjęciu zbliżają się do zamku. Ale dlaczego w takim razie fotograf wybrał takie "nieciekawe" tło, mając z pewnością bardziej zamkowe plenery. Googlowanie potwierdziło, że to nie Olsztyn. Przyjąłem też inną hipotezę, która okazała się trafna. Otóż wycieczka na zdjęciu znajduje się wewnątrz zamkowego dziedzińca. To sugerowały drzwi w murze. Taki rozległy dziedziniec znajduje się chyba tylko w jednym zamku jurajskim - w Ogrodzieńcu. Kilka kliknięć i zagadka została rozwiązana!



Zdjęcie wykonano zapewne tuż sprzed bramy zamku głównego. Obecnie w widocznym pomieszczeniu znajduje się Sala Tortur, czy była tam w czasach, kiedy wykonano zdjęcie, chyba nie, tak czy owak, fotografa musiał ująć widok pięknych wapiennych ostańców skalnych i pewnie dlatego nacisnął spust migawki. Zdjęcie współczesne wykonano z zamkowej wieży, widać na nim, że skałki są trzy, na zdjęciu przedwojennym dwie nałożyły się na siebie, spłaszczając nieco całe tło.

Zdaniem niektórych badaczy zjawisk nadprzyrodzonych ruiny zamku w Ogrodzieńcu są miejscem nawiedzonym, emanującym mroczne siły. Świadkowie wspominają o Czarnym Psie pojawiającym się niekiedy nocami, biegnącym po murach i wokoło ruin zamku. Zjawa ma wielkość człowieka, ciągnie za sobą ciężki łańcuch a jej oczy płoną krwawą łuną. Wedle legendy jest to zbłąkana dusza kasztelana krakowskiego Stanisława Warszyckiego, który za życia wsławił się okrucieństwem i torturami, dokonywanymi właśnie w sali tortur ogrodzienieckiego zamku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz