Zajechała rodzina w gości - brat z żoną i dziećmi. Siedzimy wieczorem przy stole i rozmawiamy o tym i tamtym. Jakoś temat zszedł przypadkiem na zdjęcia, więc im opowiadam o swoich sukcesach identyfikacyjnych i w ogóle o tym, jaka to wciągająca zabawa. Pokazuj zdjęcia, opowiadam poszczególne przypadki. Aż tu brat prosi mnie, żeby mu pokazać jakieś fotografie, jeszcze nierozpoznane. Wyciągam pudełko i zdjęcia idą w ruch. Wszyscy uważnie oglądają poszczególne zdjęcia, dumają nad anonimowymi kościółkami, gdzieś w Polsce, snują domysły, kombinują. Aż tu nagle odzywa się bratowa:
Hej, to jest zamek w Mosznej i pokazuje mi takie zdjęcie:
O kurka, myślę sobie, nieźle! Coś kiedyś o takim zamku słyszałem, ale żeby tak po jednym lwie od razu zgadnąć!? Co to, to nie. Wrzucam dla zabawy następujący ciąg wyrazów do internetowej wyszukiwarki: lew, zamek, pałac, ogród, i wynik jest zdumiewający, bo wyskakują od razu obrazki z moją rzeźbą!!! Rozwiązanie było więc w zasięgu ręki, ale to wcale nie umniejsza mojego uznania dla bratowej.
Od 1972 roku na zamku w Mosznej znajduje się Centrum Terapii Nerwic. Czy na zdjęciu widzimy jego kuracjuszy - raczej nie sądzę. Dzieci wyglądają na bardzo zrelaksowane, przypominają raczej kolonistów niż pacjentów, więc pewnie zdjęcie zostało zrobione nieco wcześniej. Po remoncie w 2009 zamek pełni usługi hotelowe, a Centrum przeniosło się do nowego pawilonu na terenie zamkowego parku.
Tego wieczoru udało nam się rozwiązać jeszcze kilka innych foto-zagadek. Nie będę o nich wszystkich tu pisał. O przypadku z zamkiem w Mosznej wspominam z kilku względów. W każdym z nas tkwi jakiś potencjał identyfikacyjny, w każdym z nas tkwią jakieś zapamiętane obrazy z przeszłości. Do rozwiązywania podobnych zagadek nie trzeba wcale szczególnych predyspozycji czy szczególnej wiedzy. Druga sprawa to kumulacja wiedzy różnych osób - samodzielne identyfikowanie zdjęć to zajęcie dość żmudne a często irytujące. Warto zatem przy każdej okazji pytać znajomych, czy nie poznają przypadkiem danego obiektu ze zdjęcia. Ostatecznie od własnej satysfakcji cenniejsze jest opisanie i tym samym przywrócenie do obiegu społecznego danej fotografii. Zdjęcie bez podpisu jest przecież niemal bezużyteczne. Wreszcie trzeci aspekt - wspólne identyfikowanie zdjęć może być pasjonującym zajęciem towarzyskim na długie zimowe wieczory...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz